Olimpia upokorzyła na własnym stadionie drużynę beniaminka, aż sześcioma bramkami !
Dla Olimpii mecz z Jemielnicą był ostatnim dzwonkiem na zdobycie kompletu punktów i oddalenia się od dolnych rejonów tabeli. W obozie olimpijczyków wszyscy pałali chęcią rewanżu za jesienną ligową porażkę (3-1 przyp. red.) i zrewanżowali się wynikiem dwukrotnie wyższym od tego z pierwszej rundy. Co najważniejsze zespół gospodarzy przystępował do tego spotkania w aktualnie najmocniejszym składzie, gdyż nikt nie musiał pauzować.
Już od pierwszych minut widoczne na placu gry było, kto będzie rządził przez całe spotkanie. Genialne zawody rozgrywał Tramsz z Paczkiem, którzy raz po razie rozrywali obronę przyjezdnych. Pierwsza akcja wcześniej wymienionych napastników powinna się zakończyć bramką, ale Paczek przekombinował w sytuacji "sam na sam" i trafił wprost w bramkarza. W dwunastej minucie po przełożeniu piłki na lewą nogę uderzał Tramsz; bramkarz przy tym uderzeniu tylko bezradnie odprowadził futbolówkę wzrokiem, a ta na nieszczęście gospodarzy obiła słupek. Kolejną genialną sytuację wypracował sobie Bartłomiej Niemiec, który uderzył w poprzeczkę. W tym momencie Olimpia powinna prowadzić już 3-0 i spokojnie rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, jednak sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, że "niewykorzystane sytuacje lubią się zemścić". Tak było w przypadku tego meczu, a pierwsi prowadzenie objęli goście od razu po pierwszym zagrożeniu pod bramką Jankowskiego. Błąd w kryciu naszej defensywy wykorzystał obrońca przyjezdnych, który z najbliższej odległości skierował piłkę do siatki; ku zdziwieniu wszystkich goście niespecjalnie cieszyli się ze zdobytej bramki, ponieważ bramki dla Olimpii były tylko kwestią czasu.
Po straconej bramce Olimpia jeszcze bardziej podkręciła tempo gry, co zaowocowało kolejnymi akcjami. Kolejny raz w wyśmienitej okazji znalazł się Niemiec, ale został zblokowany przez bramkarza i obrońcę; natomiast Starczukowski uderzał płasko w krótki róg, jednakże trafił tylko w boczną siatkę. Co nie udawało się przez ponad pół godziny całemu zespołowi udało się Paczkowi, kiedy to przy kolejnej "stuprocentówce" nie dał szans na obronę bramkarzowi posyłając piłkę płasko w długi róg. Od tego momentu Olimpia dalej przeważała, ale wynik do przerwy nie uległ zmianie i zespoły udały się do szatni przy wyniku 1-1.
W drugiej połowie goście nadal byli nastawieni do gry z kontry i wznawiania jej długimi wykopami, co kompletnie nie przynosiło żadnego rezultatu, ponieważ wszystkie te piłki padały łupem naszych defensorów. Już siedem minut po wznowieniu gry, w polu karnym faulowany był Paczek, a sędzia nie miał żadnych wątpliwości i wskazał na "wapno". Do piłki podszedł etatowy wykonawca karnych - Stawecki, a że w poprzedniej kolejce pomylił się z jedenastu metrów to na pewno był to dla niego trudniejszy moment niż zwykle. Popularny "Kefir" uderzył jednak tak jak zawsze i pewnym strzałem pokonał golkipera Naprzodu. Po tym trafieniu rozpoczął się prawdziwy festiwal bramek, a swojego hattricka zaliczył Paczek, który dwukrotnie podwyższył wynik. Niestety przy wyniku 4-1 zawodnicy z Lewina nieco "zluzowali" z tonu i dali sobie strzelić bramkę, która na moment przywróciła nadzieje przyjezdnym. Nadzieja ta przy wyniku 4-2 trwała tylko jedenaście minut, ponieważ wynik zmienił Sobierajski dobijając strzał z najbliższej odległości Damiana Paczka. "Kropkę nad i" postawił po solowej akcji Tramsz, który przedarł się przez sam środek obrony przeciwnika i spokojnym strzałem po ziemi ulokował piłkę w sieci.
Skład Olimpii: Jankowski - Raś, Stawecki (72' Urbaniak), Moczko, R. Tomaszewski - Starczukowski (58' Jackiewicz), Kiczuła (75' Stawniczy), Trepka, Niemiec (66' Sobierajski) - Paczek, Tramsz. Trener Rafał Tomaszewski
Bramki dla Olimpii: Paczek 33', 53', 70', Stawecki 52'(k), Sobierajski 88', Tramsz 90'
GALERIA z meczu dostępna na stronie NTO